Czy wiesz, że ... ?
Bitwa nad Bzurą
Opodal Łowicza we wrześniu 1939 r. rozegrała się największa bitwa kampanii wrześniowej znana jako „Bitwa nad Bzurą”. Od 9 do 22 września 1939 r. wojska polskie toczyły zacięte boje z przeważającymi wojskami niemieckimi. Siły polskie uległy najeźdźcy. Była to jedyna przeprowadzona na tak wielką skalę operacja zaczepna przeciwko III Rzeszy aż do 1941 roku.
Zwyczaje Wielkanocne w opracowaniu Pawła Pięty
14 kwietnia 2022
Przez długie stulecia żaden badacz nie zainteresował się chłopem, jego zwyczajami i obrzędami. Dopiero w XIX wieku nagle i nieoczekiwanie pojawiła się moda na „ludomanię”. Zapoczątkował ją dramat Stefana Wyspiańskiego „Wesele”. Wtedy właśnie rozpoczęły się żywe badania etnograficzne. Najwięcej miejsca badaniom Łowicza i okolic, jego zwyczajom poświęcili: Anna i Henryk Świątkowscy oraz Aniela Chmielińska.
Wszystkie badania przeprowadzane na początku XIX wieku okazały się bardzo skomplikowane. Wpływ na to miał fakt, że polskie obyczaje i kultura uległa obcym wzorom importowanym na polską ziemię za pośrednictwem kultury mieszczańskiej i szlacheckiej. Po II Wojnie Światowej zachodzące na wsi polskiej ogromne zmiany zarówno gospodarcze, jak i społeczne i kulturowe powodowały, że wszystkie informacje pozyskiwane przez badaczy podczas prowadzonych przez nich badań terenowych zaczęły się wyczerpywać. Dziś tak jak to było w czasie pisania naszego artykuły tylko najstarsi mieszkańcy wsi mogą być dobrymi informatorami o tej dawnej, tradycyjnej kulturze ludowej. To właśnie oni są najlepszym łącznikiem pomiędzy tradycją a najmłodszym pokoleniem.
Dawne Księstwo Łowickie leży na zachód od Warszawy, na Mazowszu, między Sochaczewem, Kutnem, Brzezinami i Rawą. Księstwo Łowickie na początku stanowiło własność arcybiskupów gnieźnieńskich już przed 1136 roku1. Status tych ziem jako samodzielnego księstwa nigdy nie zyskał oficjalnego potwierdzenia. Na początku XVI wieku w skład księstwa wchodziły 2 miasta i 156 wsi, a w 1847 roku było to już łącznie z koloniami, osadami, folwarkami oraz z Łowiczem i Skierniewicami 243 wsie2. Nazwa Księstwo Łowickie występuje dopiero w inwentarzu dóbr arcybiskupstwa z 1739 roku. 1795 roku przeszło na własność rządu pruskiego.
W 1807 roku zostało darowane przez Napoleona I marszałkowi Mikołajowi Davoust'owi, który sprawował najwyższą władzę wojskową w Księstwie Warszawskim. Po kongresie wiedeńskim (1815) zostało włączone do dóbr rządowych. W 1820 roku car Aleksander I nadał ziemie księstwa swojemu bratu wielkiemu księciu Konstantemu i jego żonie Joannie Grudzińskiej, która w ten sposób została księżną łowicką3. Od 1833 roku księstwo łowickie było własnością carów rosyjskich. Duża wielkość gospodarstw oraz swobody przyznane chłopom zadecydowały o względnym dobrobycie i rozwoju kultury mieszkańców (zwanych „Księżakami łowickimi”). Nazwa księstwa wyszła z użycia po I Wojnie Światowej.
„W życiu mieszkańców wsi olbrzymią rolę odgrywały i do dnia dzisiejszego odgrywają różnego rodzaju doroczne uroczystości, w tym przede wszystkim święta religijne. Wiązały się one z różnymi zwyczajami, przyjętymi niekiedy na terenie całej Polski lub nawet całego świata katolickiego, niekiedy tylko o dość wąskim regionalnym zasięgu”
Jedną ze wsi Księstwa Łowickiego położonych na północ od Łowicza są Boczki. Pierwsza wzmianka o tej wsi pojawiła się w przywilejach Siemowita III z 1359 roku pod nazwą Boczkowice, choć wieś istniała już najprawdopodobniej od 1300 roku. Po zarazie wieś upadła i została opuszczona. Prymas Jan w celu dźwignięcia jej z upadku nadał na wzór wsi Wicie swemu piekarzowi Bartoszowi tytułem sołectw 2 łany wolne.
Osada ta weszła później w skład klucza łowickiego i tenuty kampinoskiej1. Tak więc mieszkańcy tej wsi od początku związani byli z Łowiczem. Do końca lat 80-tych XX wieku, kiedy to pobudowano nowy kościół w Boczkach pod wezwaniem św. Rocha2 kościołem parafialnym wsi była katedra pod wezwaniem Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny w Łowiczu obecnie Bazylika Mniejsza.
W Boczkach zwyczaje wielkanocne są do dnia dzisiejszego pielęgnowane i przekazywane młodszym pokoleniom. Większość z nich w okresie Wielkanocnym miała charakter lokalny. Dziś wiele obyczajów zostało zapomnianych i niezapisanych. Te, które możemy podziwiać są pozostałością wielkiej i znanej na całym świecie tradycji łowickiej.
W okresie Wielkiej Nocy młodzież ze wsi Boczki szczególnie pokazuje swoje przywiązanie do tradycji swych ojców i zwyczajów przekazywanych im od najmłodszych lat przez dziadków. Nie jest przesadą stwierdzenie, że wszystkie prace i wydarzenia, które mają miejsce w rodzinie i gospodarstwie były ściśle związane z religią.
Najlepszym przykładem tego są małe ołtarzyki w chatach łowickich. Dziś zwyczaj urządzania ołtarzyków zanikł niemalże zupełnie z powodu tego, że prawie we wszystkich większych wsiach są już kościoły parafialne i dotarcie do nich zajmuje kilka minut, a nie jak kiedyś ponad godzinę marszu wyboistą drogą. Uważny obserwator zauważy też, że przed rozpoczęciem prac polowych pracownicy zawsze wykonywali znak krzyża, a ziarno wysiewane było kropione wodą święconą.
Ludzie z parafii pod wezwaniem Św. Rocha w Boczkach w Niedziele Palmową przygotowują palmy. Nie ma tutaj żadnych konkursów. Co roku jedna ze wsi przygotowuje okazałą palmę, która jest potem ozdobą świątyni.
Od tego czasu następuje gorączkowy okres przygotowania do świąt. Należy pamiętać, że często w okresie wielkanocnym przychodzi czas intensywnych prac polowych, bardzo ważny dla plonów i dobrobytu rodzin utrzymujących się przeważnie z gospodarstwa. W okresie tym dokonuje się siewów i wielu innych zabiegów agrotechnicznych.
Przy tych pracach zajęcie znajdują przeważnie mężczyźni. Uzdolniona artystycznie i technicznie młodzież z całej parafii pomaga służbom kościelnym przy wykonaniu dekoracji świątecznych i powstaniu Ciemnicy i Grobu Pańskiego. Kobiety w okresie Triduum Paschalnego przygotowują dom do świąt oraz potrawy. Pomimo tak wielu prac polowych istotnym nadal jest uczestnictwo w wieczornej Mszy Świętej.
Godziny odprawiania mszy są wyznaczone przez Proboszcza parafii i są one bardzo różne. Dla młodzieży okres szczególnego zaangażowania w obchody uroczystości upamiętniające zmartwychwstanie Pana Jezusa zaczyna się już w Wielką Sobotę. Wówczas to panny lub młode mężatki z przygotowaną Święconką udają się do kościoła – najczęściej ma to miejsce około godziny 12-tej. W tym czasie kawalerowie zaalarmowani sygnałem syreny strażackiej rozpoczynają przygotowania do pełnienia warty przy Grobie Pańskim. Ostatnie sprawdzenie umundurowania, czyszczenie butów, wszystko to, aby się należycie prezentować. O godzinie 14-tej strażacy-kawalerowie zbierają się i przejmują warte od strażaków z jednostki, która wcześniej pełniła służbę.
W zależności od ilości zebranych druhów warta ma długość od 20 do 30 minut. W czasie oczekiwania na swoją kolej część wyznaczona do asystowania przy Mszy Świętej zajmuje się przygotowaniem czytań i pomocy duchownym. Młodsza część strażaków pod okiem starszych zajmuje się przygotowaniem ogniska, które jest bardzo ważnym elementem liturgii Wielkiej Soboty. Warta przy grobie jest pełniona do samej Mszy Świętej. Tuż przed mszą ksiądz zabiera Pana Jezusa z monstrancją i od tej chwili można już uznać, że Jezus z martwych powstał.
Po Mszy Świętej strażacy rozchodzą się do domów. Młodsi idą od razu spać, a starsi muszą w tym czasie sprawdzić stan umundurowania, uzupełnić braki, uzgodnić z księdzem przebieg służby podczas Mszy Rezurekcyjnej oraz przywieść ze strażnicy sztandar Ochotniczej Straży Pożarnej. Nad ranem na około 40 minut przed rozpoczęciem mszy zbierają się wszyscy druhowie. Najstarszy wiekiem i najbardziej doświadczony druh natychmiast dzieli wszystkich na grupy. Na 30 minut przed mszą lub przed wejściem pierwszych osób pragnących adorować Pana Jezusa zostaje wystawiona pierwsza straż. W tym czasie najmłodsi druhowie sprzątają pozostałości z ogniska, które było przygotowane dzień wcześniej, gdyż jest ono rozłożone na trasie procesji rezurekcyjnej.
Po ukończonej pracy wszyscy są instruowani, co mają robić podczas procesji i w czasie mszy. Najbardziej doświadczeni strażacy sprawdzają teraz, czy mundury są należycie przygotowane i rozstawiają druhów, którzy mają nieść sztandar i tych, którzy mają uczestniczyć w procesji. Przed Rezurekcją straże przy grobie są zmieniane najczęściej 2 razy. Ostatnia zmiana ma miejsce najczęściej tuż przed sama mszą. Ostatnia warta ma też trudne zadanie - musi asystować księdzu podczas procesji, czyli potocznie „prowadzić księdza”.
Polega to na podtrzymywaniu ramion duchownemu, który niesie monstrancje podczas procesji. Procesja wokół dwóch kościołów trwa około 20 minut i utrzymywanie ramion w jednej pozycji jest bardzo dużym wysiłkiem, zwłaszcza, iż ozdobna monstrancja może ważyć nawet kilka kilogramów. W procesji biorą udział dwie chorągwie. Najstarsza dekorowana jest przez młode panny, które ubrane są w łowickie stroje ludowe. Są to zazwyczaj członkinie Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca „Boczki Chełmońskie”.
Po skończonej Mszy Świętej strażacy sprzątają miejsce, które dostali do spędzania wolnego czasu, pomagają ministrantom w cięższych pracach polegających na zdjęciu czy ustawieniu dekoracji. Po ukończeniu wszystkich prac rozpoczyna się kolejny element obchodzenia uroczystości Wielkiej Nocy przeznaczony nie tylko dla strażaków, ale dla całej młodzieży w Boczkach.
W Wielką Niedzielę po Mszy Rezurekcyjnej młodzież męska (zwani dalej chorągwiażami) bierze z kościoła chorągiew, oraz kocioł1 i niesie ją do sołtysa, śpiewając pieśni wielkanocne. Każda wieś funduje swoją chorągiew, którą nosi podczas procesji. Bogatsze wsie maja nawet po kilka chorągwi. Wieś Boczki ma dwie chorągwie. Jedną nową - dużą i starszą - mniejszą, która to noszona jest po polach. Przed domem sołtysa chorągiew zostaje zwinięta i pozostawiona.
Zdjęte kwiaty i wstęgi zostają przekazane pannom, najczęściej siostrom chorągwiarzy z prośbą o odświeżenie i przeprasowanie lub zakupienie nowych, gdy te są zbyt zniszczone. Tego samego dnia przed godziną 24-tą fryce (chorągwiarze idący pierwszy raz) lub najmłodsi chorągwiarze biorą od sołtysa chorągiew oraz kocioł i niosą na początek wsi, gdzie zbiera się reszta chorągwiarzy. Fryce mają obowiązek zabrać ze sobą na pola cztery palemki, krzyżyk i wodę święconą. Około godziny 1-ej, gdy zbiorą się już wszyscy maruderzy, rozwijana jest chorągiew i orszak rusza w drogę święcić pola.
Podczas, gdy chorągwiarze maszerują po polach, chorągiew powieszona jest zieloną stroną do przodu, w momencie gdy chorągiew jest niesiona przez wieś lub na uroczystościach kościelnych, wówczas jest powieszona czerwoną stroną ku frontowi. Pola obchodzi się granicami, cały czas śpiewając pieśni wielkanocne. Mówi się, że w ten sposób śpiewem zwiastuje się zmartwychwstanie Jezusa i budzi przyrodę do życia. W każdym z czterech rogów jest tak zwany kopiec, na którym wbija się palemkę, kładzie krzyżyk i wypowiadając słowa modlitwy: „od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie”.
Jeden z chorągwiarzy robi wodą święconą znak krzyża, i ten sam znak robiony jest drzewcem chorągwi na ziemi. Podczas tej ceremonii, orszak obchodzi kopiec dookoła trzy razy. W czasie drogi liczącej około 14 kilometrów robionych jest pięć krótkich odpoczynków. Na przedostatnim postoju na granicy ze wsią Wicie, czy tzw. „Długim” rozpalane jest ognisko i jest wtedy okazja do tego, aby się osuszyć i zjeść ciepłą kiełbaskę.
Święta wielkanocne są świętami ruchomymi i czasem przypadają w okresie, gdy jest piękna pogoda, a czasem, gdy intensywnie pada deszcz. Już nie jeden raz zdarzyło się, że chorągwiarze musieli maszerować nie tylko w błocie, ale też w zalegającym jeszcze śniegu. Podczas odpoczynku przy ognisku przygotowanym przez trzech starszych chorągwiarzy, którzy odłączają się trochę wcześniej od orszaku (przy postoju „na Strudze”) pierwszy raz wolno frycom spożyć odrobinę alkoholu. Fryc, bowiem jako najmłodszy kawaler musiał się wkupić w towarzystwo przynosząc alkohol lub rzadziej pieniądze.
Do niego należało wykonywanie mało wdzięcznych obowiązków (np. noszenie snopków słomy do pierwszego kopca), trzymanie chorągwi podczas postoju i bezwzględne wykonywanie poleceń wydanych przez najstarszych, sprzeciw bowiem był karany w skrajnych przypadkach nawet wysyłaniem do domu. Przerwa trwa aż do świtu. Wraz z nim orszak ustawia się i śpiewając „Kiedy ranne wstają zorze...” rusza w dalszą drogę.
Przy ostatnim kopcu fryce zrywają tyle traw i zbóż (zielonki), ile uda im się zmieścić w kieszenie. Około 6-tej w poniedziałek, orszak zatacza koło i ponownie staje w punkcie wyjścia. Po krótkiej przerwie orszak chorągwiarzy rusza przez wieś do sołtysa. Podczas marszu wsią również śpiewane są pieśni wielkanocne, a jeden z chorągwiarzy gra na kotle. U sołtysa chorągiew zostaje zwinięta i pozostawiona. Po zwinięciu chorągwi fryce zanoszą ją do domu sołtysa i ukradkiem ścielą zerwaną wcześniej zielonkę gdzie tylko się da.
Co bardziej gorliwi fryce wrzucają zielonkę do garnków, do lodówki, nawet pod kołdrę. Uchodzi im to bezkarnie, gdy nie zobaczy tego sołtys lub jego żona. Zwyczaj ten narodził wówczas, gdy sołtys nie dowierzał młodziankom, że obeszli pola. Dlatego zielonka zerwana na polu symbolizuje ten fakt. W trochę złośliwy sposób przedstawiali mu tym samym dowody swojej uczciwości.
Niosący chorągiew miał obowiązek ukłonić się wraz z nią trzy razy przed każdym krzyżem, na który napotkał orszak i przed każdą inną chorągwią spotkaną po drodze. Z momentem spotkania się dwóch orszaków wiąże się jeszcze jeden zwyczaj. Orszak maszerował po granicy wsi, nierzadko była to tylko wąska miedza, w momencie napotkania chorągwiarzy z innej wsi bardzo ważnym było, aby nie zostać zepchniętym z tej granicy. Zepchnięcie z drogi oznaczało poniżenie dla jej mieszkańców.
Czasem dochodziło do bardzo poważnych potyczek. Niektórzy mówią, że niekiedy w takich bataliach złamano nawet drzewiec chorągwi. Podczas wspólnego obchodzenia pól bardzo ważne było posłuszeństwo wobec starszych. Najstarszy miał prawo skarcić nieposłusznego chorągwiarza kuksańcem w bok lub przydzieleniem cięższej funkcji. To on decydował, czy chorągiew ma być rozwieszona (w razie niepogody w obawie przed zniszczeniem chorągiew zwijano), o postojach i on decydował którędy ma się kierować orszak. Wbrew pozorom bycie najstarszym w takim towarzystwie nie należy do najłatwiejszych.
Taki chorągwiarz był odpowiedzialny za to, aby wszyscy bezpiecznie dotarli do kresu wędrówki i żeby nie nadużywali alkoholu. Dlatego zachowanie porządku było tak ważne. Nierzadko po polach chodzili młodzieńcy ze zwaśnionych ze sobą rodzin i rygor był nierzadko sposobem na uniknięcie bijatyk na postojach. Zmylenie drogi przez maszerujący w nocy orszak oznaczał wstyd dla przewodnika.
Chyba najważniejszym obowiązkiem takiego człowieka było przekazanie wszystkich zwyczajów i doświadczeń młodszym kolegom, którzy kiedyś będą musieli mądrze i bezpiecznie pokierować swoimi kolegami. Chorągwiarzem w Boczkach mógł być każdy, kto ukończył 15 lat i miał zgodę rodziców na to, żeby pójść „za polem”. Począwszy od fryzowania przechodziło się wszystkie etapy, jeśli chodzi o uczestnictwo w tym zwyczaju. Zawarcie związku małżeńskiego oznaczało koniec uczestnictwa w obchodzeniu pól.
Od tej chwili chorągwiarz stawał się gospodarzem, ale zanim opuścił szeregi stawiał tak zwane „kawalerskie”. Polegało to na urządzeniu skromnego poczęstunku podczas ostatniego razu, gdy jeszcze jako kawaler uczestniczył w chodzeniu „za polem”.
We wtorek przed 6-tą rano chorągiew i kocioł zabierane są na początek wsi. Około 630 zostaje rozwinięta chorągiew i ustawiony w czwórki orszak rusza przez wieś śpiewając pieśni wielkanocne. W tym czasie gospodarze zaalarmowani dźwiękiem bębna i śpiewem, wychodzą na ulice i wynoszą chorągwianą tzw. Dyngusa (kiedyś były to np. jajka, teraz przeważnie pieniądze w zależności od zamożności gospodarza i jego hojności).
Za część zebranych pieniędzy zamawiana jest msza za młodzież ze wsi, a reszta wpłacana jest na specjalne konto i przeznaczana na wspólnie ustalone cele. W 2002 roku część pieniędzy podarowana została pogorzelcom, w 2006 roku odnowiony został kocioł. Obecnie w planach jest odnowienie chorągwi, która noszona przez wiele lat po polach wymaga pewnych zabiegów restauracyjnych.
Po przejściu przez całą wieś orszak kieruje się w stronę kościoła gdzie spotykają się z orszakami innych wsi. Ma to miejsce około godziny 10-tej tuż przed Mszą Święta. Wtedy to młodzież chce wypaść i pokazać się z jak najlepszej strony, gdyż są reprezentantami całej wsi. Ludzie zebrani w kościele mogą wtedy zobaczyć ilu chorągwiarzy stoi za chorągwią i którzy chorągwiarze najładniej i najgłośniej śpiewają. Tuż przed wejściem do kościoła panny ze wsi przypinają świeże kwiaty i wstęgi do chorągwi. Po wprowadzeniu wszystkich chorągwi odprawiana jest Msza Święta.
Niestety podczas tego wydarzenia można zobaczyć, że nie we wszystkich wsiach jest jeszcze ten zwyczaj zachowywany. W parafii Boczki jest kilka małych wsi, gdzie niewielka liczba chorągwiarzy stoi za chorągwią. Są również wsie duże i niestety za chorągwiami z tych osad maszeruje bardzo mało młodzieży i dlatego czasem wspomagają ich żonaci już gospodarze. Spowodowane jest to faktem, że coraz więcej ludzi opuszcza wieś i we wtorek wielkanocny muszą już pracować.
Przyzwyczajona do wygód młodzież nie widzi sensu w maszerowaniu po błocie i bezdrożach całej nocy, a potem defiladowaniu w uszarganym błotem i rosą ubraniu śpiewając pieśni, aż do zdarcia gardła. Po Mszy Świętej chorągwiarze idą grupą przez wieś i oblewają wszystkie panny. W Boczkach we wtorek jeszcze jest święto (zwane „lanym wtorkiem”) i ludzie wykonują tylko pilne prace. Wielkanoc obok Bożego Narodzenia była wielkim świętem dla Księżaków. Przygotowywali się do niej długo i bardzo dokładnie.
Zwyczaje, które możemy dziś podziwiać to jedynie część zachowanych dzięki przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji. Na skutek tego procesu na pewno po drodze zostały one zmodyfikowane. Pomimo tego ciągle przekazują te same wartości, a mianowicie przywiązanie do religii i ziemi. Dzięki tym obrzędom możemy wciąż podziwiać dawne Księstwo Łowickie z jego pięknymi, kolorowymi strojami. Dzięki tej młodzieży w najbliższych latach na pewno zwyczaje i obrzędy Wielkiej Nocy nie zaginą, ale przetrwają w może jeszcze lepszej i „unowocześnionej” formie.
Dawne Księstwo Łowickie leży na zachód od Warszawy, na Mazowszu, między Sochaczewem, Kutnem, Brzezinami i Rawą. Księstwo Łowickie na początku stanowiło własność arcybiskupów gnieźnieńskich już przed 1136 roku1. Status tych ziem jako samodzielnego księstwa nigdy nie zyskał oficjalnego potwierdzenia. Na początku XVI wieku w skład księstwa wchodziły 2 miasta i 156 wsi, a w 1847 roku było to już łącznie z koloniami, osadami, folwarkami oraz z Łowiczem i Skierniewicami 243 wsie2. Nazwa Księstwo Łowickie występuje dopiero w inwentarzu dóbr arcybiskupstwa z 1739 roku. 1795 roku przeszło na własność rządu pruskiego.
W 1807 roku zostało darowane przez Napoleona I marszałkowi Mikołajowi Davoust'owi, który sprawował najwyższą władzę wojskową w Księstwie Warszawskim. Po kongresie wiedeńskim (1815) zostało włączone do dóbr rządowych. W 1820 roku car Aleksander I nadał ziemie księstwa swojemu bratu wielkiemu księciu Konstantemu i jego żonie Joannie Grudzińskiej, która w ten sposób została księżną łowicką3. Od 1833 roku księstwo łowickie było własnością carów rosyjskich. Duża wielkość gospodarstw oraz swobody przyznane chłopom zadecydowały o względnym dobrobycie i rozwoju kultury mieszkańców (zwanych „Księżakami łowickimi”). Nazwa księstwa wyszła z użycia po I Wojnie Światowej.
„W życiu mieszkańców wsi olbrzymią rolę odgrywały i do dnia dzisiejszego odgrywają różnego rodzaju doroczne uroczystości, w tym przede wszystkim święta religijne. Wiązały się one z różnymi zwyczajami, przyjętymi niekiedy na terenie całej Polski lub nawet całego świata katolickiego, niekiedy tylko o dość wąskim regionalnym zasięgu”
Jedną ze wsi Księstwa Łowickiego położonych na północ od Łowicza są Boczki. Pierwsza wzmianka o tej wsi pojawiła się w przywilejach Siemowita III z 1359 roku pod nazwą Boczkowice, choć wieś istniała już najprawdopodobniej od 1300 roku. Po zarazie wieś upadła i została opuszczona. Prymas Jan w celu dźwignięcia jej z upadku nadał na wzór wsi Wicie swemu piekarzowi Bartoszowi tytułem sołectw 2 łany wolne.
Osada ta weszła później w skład klucza łowickiego i tenuty kampinoskiej1. Tak więc mieszkańcy tej wsi od początku związani byli z Łowiczem. Do końca lat 80-tych XX wieku, kiedy to pobudowano nowy kościół w Boczkach pod wezwaniem św. Rocha2 kościołem parafialnym wsi była katedra pod wezwaniem Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny w Łowiczu obecnie Bazylika Mniejsza.
W Boczkach zwyczaje wielkanocne są do dnia dzisiejszego pielęgnowane i przekazywane młodszym pokoleniom. Większość z nich w okresie Wielkanocnym miała charakter lokalny. Dziś wiele obyczajów zostało zapomnianych i niezapisanych. Te, które możemy podziwiać są pozostałością wielkiej i znanej na całym świecie tradycji łowickiej.
W okresie Wielkiej Nocy młodzież ze wsi Boczki szczególnie pokazuje swoje przywiązanie do tradycji swych ojców i zwyczajów przekazywanych im od najmłodszych lat przez dziadków. Nie jest przesadą stwierdzenie, że wszystkie prace i wydarzenia, które mają miejsce w rodzinie i gospodarstwie były ściśle związane z religią.
Najlepszym przykładem tego są małe ołtarzyki w chatach łowickich. Dziś zwyczaj urządzania ołtarzyków zanikł niemalże zupełnie z powodu tego, że prawie we wszystkich większych wsiach są już kościoły parafialne i dotarcie do nich zajmuje kilka minut, a nie jak kiedyś ponad godzinę marszu wyboistą drogą. Uważny obserwator zauważy też, że przed rozpoczęciem prac polowych pracownicy zawsze wykonywali znak krzyża, a ziarno wysiewane było kropione wodą święconą.
Ludzie z parafii pod wezwaniem Św. Rocha w Boczkach w Niedziele Palmową przygotowują palmy. Nie ma tutaj żadnych konkursów. Co roku jedna ze wsi przygotowuje okazałą palmę, która jest potem ozdobą świątyni.
Od tego czasu następuje gorączkowy okres przygotowania do świąt. Należy pamiętać, że często w okresie wielkanocnym przychodzi czas intensywnych prac polowych, bardzo ważny dla plonów i dobrobytu rodzin utrzymujących się przeważnie z gospodarstwa. W okresie tym dokonuje się siewów i wielu innych zabiegów agrotechnicznych.
Przy tych pracach zajęcie znajdują przeważnie mężczyźni. Uzdolniona artystycznie i technicznie młodzież z całej parafii pomaga służbom kościelnym przy wykonaniu dekoracji świątecznych i powstaniu Ciemnicy i Grobu Pańskiego. Kobiety w okresie Triduum Paschalnego przygotowują dom do świąt oraz potrawy. Pomimo tak wielu prac polowych istotnym nadal jest uczestnictwo w wieczornej Mszy Świętej.
Godziny odprawiania mszy są wyznaczone przez Proboszcza parafii i są one bardzo różne. Dla młodzieży okres szczególnego zaangażowania w obchody uroczystości upamiętniające zmartwychwstanie Pana Jezusa zaczyna się już w Wielką Sobotę. Wówczas to panny lub młode mężatki z przygotowaną Święconką udają się do kościoła – najczęściej ma to miejsce około godziny 12-tej. W tym czasie kawalerowie zaalarmowani sygnałem syreny strażackiej rozpoczynają przygotowania do pełnienia warty przy Grobie Pańskim. Ostatnie sprawdzenie umundurowania, czyszczenie butów, wszystko to, aby się należycie prezentować. O godzinie 14-tej strażacy-kawalerowie zbierają się i przejmują warte od strażaków z jednostki, która wcześniej pełniła służbę.
W zależności od ilości zebranych druhów warta ma długość od 20 do 30 minut. W czasie oczekiwania na swoją kolej część wyznaczona do asystowania przy Mszy Świętej zajmuje się przygotowaniem czytań i pomocy duchownym. Młodsza część strażaków pod okiem starszych zajmuje się przygotowaniem ogniska, które jest bardzo ważnym elementem liturgii Wielkiej Soboty. Warta przy grobie jest pełniona do samej Mszy Świętej. Tuż przed mszą ksiądz zabiera Pana Jezusa z monstrancją i od tej chwili można już uznać, że Jezus z martwych powstał.
Po Mszy Świętej strażacy rozchodzą się do domów. Młodsi idą od razu spać, a starsi muszą w tym czasie sprawdzić stan umundurowania, uzupełnić braki, uzgodnić z księdzem przebieg służby podczas Mszy Rezurekcyjnej oraz przywieść ze strażnicy sztandar Ochotniczej Straży Pożarnej. Nad ranem na około 40 minut przed rozpoczęciem mszy zbierają się wszyscy druhowie. Najstarszy wiekiem i najbardziej doświadczony druh natychmiast dzieli wszystkich na grupy. Na 30 minut przed mszą lub przed wejściem pierwszych osób pragnących adorować Pana Jezusa zostaje wystawiona pierwsza straż. W tym czasie najmłodsi druhowie sprzątają pozostałości z ogniska, które było przygotowane dzień wcześniej, gdyż jest ono rozłożone na trasie procesji rezurekcyjnej.
Po ukończonej pracy wszyscy są instruowani, co mają robić podczas procesji i w czasie mszy. Najbardziej doświadczeni strażacy sprawdzają teraz, czy mundury są należycie przygotowane i rozstawiają druhów, którzy mają nieść sztandar i tych, którzy mają uczestniczyć w procesji. Przed Rezurekcją straże przy grobie są zmieniane najczęściej 2 razy. Ostatnia zmiana ma miejsce najczęściej tuż przed sama mszą. Ostatnia warta ma też trudne zadanie - musi asystować księdzu podczas procesji, czyli potocznie „prowadzić księdza”.
Polega to na podtrzymywaniu ramion duchownemu, który niesie monstrancje podczas procesji. Procesja wokół dwóch kościołów trwa około 20 minut i utrzymywanie ramion w jednej pozycji jest bardzo dużym wysiłkiem, zwłaszcza, iż ozdobna monstrancja może ważyć nawet kilka kilogramów. W procesji biorą udział dwie chorągwie. Najstarsza dekorowana jest przez młode panny, które ubrane są w łowickie stroje ludowe. Są to zazwyczaj członkinie Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca „Boczki Chełmońskie”.
Po skończonej Mszy Świętej strażacy sprzątają miejsce, które dostali do spędzania wolnego czasu, pomagają ministrantom w cięższych pracach polegających na zdjęciu czy ustawieniu dekoracji. Po ukończeniu wszystkich prac rozpoczyna się kolejny element obchodzenia uroczystości Wielkiej Nocy przeznaczony nie tylko dla strażaków, ale dla całej młodzieży w Boczkach.
W Wielką Niedzielę po Mszy Rezurekcyjnej młodzież męska (zwani dalej chorągwiażami) bierze z kościoła chorągiew, oraz kocioł1 i niesie ją do sołtysa, śpiewając pieśni wielkanocne. Każda wieś funduje swoją chorągiew, którą nosi podczas procesji. Bogatsze wsie maja nawet po kilka chorągwi. Wieś Boczki ma dwie chorągwie. Jedną nową - dużą i starszą - mniejszą, która to noszona jest po polach. Przed domem sołtysa chorągiew zostaje zwinięta i pozostawiona.
Zdjęte kwiaty i wstęgi zostają przekazane pannom, najczęściej siostrom chorągwiarzy z prośbą o odświeżenie i przeprasowanie lub zakupienie nowych, gdy te są zbyt zniszczone. Tego samego dnia przed godziną 24-tą fryce (chorągwiarze idący pierwszy raz) lub najmłodsi chorągwiarze biorą od sołtysa chorągiew oraz kocioł i niosą na początek wsi, gdzie zbiera się reszta chorągwiarzy. Fryce mają obowiązek zabrać ze sobą na pola cztery palemki, krzyżyk i wodę święconą. Około godziny 1-ej, gdy zbiorą się już wszyscy maruderzy, rozwijana jest chorągiew i orszak rusza w drogę święcić pola.
Podczas, gdy chorągwiarze maszerują po polach, chorągiew powieszona jest zieloną stroną do przodu, w momencie gdy chorągiew jest niesiona przez wieś lub na uroczystościach kościelnych, wówczas jest powieszona czerwoną stroną ku frontowi. Pola obchodzi się granicami, cały czas śpiewając pieśni wielkanocne. Mówi się, że w ten sposób śpiewem zwiastuje się zmartwychwstanie Jezusa i budzi przyrodę do życia. W każdym z czterech rogów jest tak zwany kopiec, na którym wbija się palemkę, kładzie krzyżyk i wypowiadając słowa modlitwy: „od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie”.
Jeden z chorągwiarzy robi wodą święconą znak krzyża, i ten sam znak robiony jest drzewcem chorągwi na ziemi. Podczas tej ceremonii, orszak obchodzi kopiec dookoła trzy razy. W czasie drogi liczącej około 14 kilometrów robionych jest pięć krótkich odpoczynków. Na przedostatnim postoju na granicy ze wsią Wicie, czy tzw. „Długim” rozpalane jest ognisko i jest wtedy okazja do tego, aby się osuszyć i zjeść ciepłą kiełbaskę.
Święta wielkanocne są świętami ruchomymi i czasem przypadają w okresie, gdy jest piękna pogoda, a czasem, gdy intensywnie pada deszcz. Już nie jeden raz zdarzyło się, że chorągwiarze musieli maszerować nie tylko w błocie, ale też w zalegającym jeszcze śniegu. Podczas odpoczynku przy ognisku przygotowanym przez trzech starszych chorągwiarzy, którzy odłączają się trochę wcześniej od orszaku (przy postoju „na Strudze”) pierwszy raz wolno frycom spożyć odrobinę alkoholu. Fryc, bowiem jako najmłodszy kawaler musiał się wkupić w towarzystwo przynosząc alkohol lub rzadziej pieniądze.
Do niego należało wykonywanie mało wdzięcznych obowiązków (np. noszenie snopków słomy do pierwszego kopca), trzymanie chorągwi podczas postoju i bezwzględne wykonywanie poleceń wydanych przez najstarszych, sprzeciw bowiem był karany w skrajnych przypadkach nawet wysyłaniem do domu. Przerwa trwa aż do świtu. Wraz z nim orszak ustawia się i śpiewając „Kiedy ranne wstają zorze...” rusza w dalszą drogę.
Przy ostatnim kopcu fryce zrywają tyle traw i zbóż (zielonki), ile uda im się zmieścić w kieszenie. Około 6-tej w poniedziałek, orszak zatacza koło i ponownie staje w punkcie wyjścia. Po krótkiej przerwie orszak chorągwiarzy rusza przez wieś do sołtysa. Podczas marszu wsią również śpiewane są pieśni wielkanocne, a jeden z chorągwiarzy gra na kotle. U sołtysa chorągiew zostaje zwinięta i pozostawiona. Po zwinięciu chorągwi fryce zanoszą ją do domu sołtysa i ukradkiem ścielą zerwaną wcześniej zielonkę gdzie tylko się da.
Co bardziej gorliwi fryce wrzucają zielonkę do garnków, do lodówki, nawet pod kołdrę. Uchodzi im to bezkarnie, gdy nie zobaczy tego sołtys lub jego żona. Zwyczaj ten narodził wówczas, gdy sołtys nie dowierzał młodziankom, że obeszli pola. Dlatego zielonka zerwana na polu symbolizuje ten fakt. W trochę złośliwy sposób przedstawiali mu tym samym dowody swojej uczciwości.
Niosący chorągiew miał obowiązek ukłonić się wraz z nią trzy razy przed każdym krzyżem, na który napotkał orszak i przed każdą inną chorągwią spotkaną po drodze. Z momentem spotkania się dwóch orszaków wiąże się jeszcze jeden zwyczaj. Orszak maszerował po granicy wsi, nierzadko była to tylko wąska miedza, w momencie napotkania chorągwiarzy z innej wsi bardzo ważnym było, aby nie zostać zepchniętym z tej granicy. Zepchnięcie z drogi oznaczało poniżenie dla jej mieszkańców.
Czasem dochodziło do bardzo poważnych potyczek. Niektórzy mówią, że niekiedy w takich bataliach złamano nawet drzewiec chorągwi. Podczas wspólnego obchodzenia pól bardzo ważne było posłuszeństwo wobec starszych. Najstarszy miał prawo skarcić nieposłusznego chorągwiarza kuksańcem w bok lub przydzieleniem cięższej funkcji. To on decydował, czy chorągiew ma być rozwieszona (w razie niepogody w obawie przed zniszczeniem chorągiew zwijano), o postojach i on decydował którędy ma się kierować orszak. Wbrew pozorom bycie najstarszym w takim towarzystwie nie należy do najłatwiejszych.
Taki chorągwiarz był odpowiedzialny za to, aby wszyscy bezpiecznie dotarli do kresu wędrówki i żeby nie nadużywali alkoholu. Dlatego zachowanie porządku było tak ważne. Nierzadko po polach chodzili młodzieńcy ze zwaśnionych ze sobą rodzin i rygor był nierzadko sposobem na uniknięcie bijatyk na postojach. Zmylenie drogi przez maszerujący w nocy orszak oznaczał wstyd dla przewodnika.
Chyba najważniejszym obowiązkiem takiego człowieka było przekazanie wszystkich zwyczajów i doświadczeń młodszym kolegom, którzy kiedyś będą musieli mądrze i bezpiecznie pokierować swoimi kolegami. Chorągwiarzem w Boczkach mógł być każdy, kto ukończył 15 lat i miał zgodę rodziców na to, żeby pójść „za polem”. Począwszy od fryzowania przechodziło się wszystkie etapy, jeśli chodzi o uczestnictwo w tym zwyczaju. Zawarcie związku małżeńskiego oznaczało koniec uczestnictwa w obchodzeniu pól.
Od tej chwili chorągwiarz stawał się gospodarzem, ale zanim opuścił szeregi stawiał tak zwane „kawalerskie”. Polegało to na urządzeniu skromnego poczęstunku podczas ostatniego razu, gdy jeszcze jako kawaler uczestniczył w chodzeniu „za polem”.
We wtorek przed 6-tą rano chorągiew i kocioł zabierane są na początek wsi. Około 630 zostaje rozwinięta chorągiew i ustawiony w czwórki orszak rusza przez wieś śpiewając pieśni wielkanocne. W tym czasie gospodarze zaalarmowani dźwiękiem bębna i śpiewem, wychodzą na ulice i wynoszą chorągwianą tzw. Dyngusa (kiedyś były to np. jajka, teraz przeważnie pieniądze w zależności od zamożności gospodarza i jego hojności).
Za część zebranych pieniędzy zamawiana jest msza za młodzież ze wsi, a reszta wpłacana jest na specjalne konto i przeznaczana na wspólnie ustalone cele. W 2002 roku część pieniędzy podarowana została pogorzelcom, w 2006 roku odnowiony został kocioł. Obecnie w planach jest odnowienie chorągwi, która noszona przez wiele lat po polach wymaga pewnych zabiegów restauracyjnych.
Po przejściu przez całą wieś orszak kieruje się w stronę kościoła gdzie spotykają się z orszakami innych wsi. Ma to miejsce około godziny 10-tej tuż przed Mszą Święta. Wtedy to młodzież chce wypaść i pokazać się z jak najlepszej strony, gdyż są reprezentantami całej wsi. Ludzie zebrani w kościele mogą wtedy zobaczyć ilu chorągwiarzy stoi za chorągwią i którzy chorągwiarze najładniej i najgłośniej śpiewają. Tuż przed wejściem do kościoła panny ze wsi przypinają świeże kwiaty i wstęgi do chorągwi. Po wprowadzeniu wszystkich chorągwi odprawiana jest Msza Święta.
Niestety podczas tego wydarzenia można zobaczyć, że nie we wszystkich wsiach jest jeszcze ten zwyczaj zachowywany. W parafii Boczki jest kilka małych wsi, gdzie niewielka liczba chorągwiarzy stoi za chorągwią. Są również wsie duże i niestety za chorągwiami z tych osad maszeruje bardzo mało młodzieży i dlatego czasem wspomagają ich żonaci już gospodarze. Spowodowane jest to faktem, że coraz więcej ludzi opuszcza wieś i we wtorek wielkanocny muszą już pracować.
Przyzwyczajona do wygód młodzież nie widzi sensu w maszerowaniu po błocie i bezdrożach całej nocy, a potem defiladowaniu w uszarganym błotem i rosą ubraniu śpiewając pieśni, aż do zdarcia gardła. Po Mszy Świętej chorągwiarze idą grupą przez wieś i oblewają wszystkie panny. W Boczkach we wtorek jeszcze jest święto (zwane „lanym wtorkiem”) i ludzie wykonują tylko pilne prace. Wielkanoc obok Bożego Narodzenia była wielkim świętem dla Księżaków. Przygotowywali się do niej długo i bardzo dokładnie.
Zwyczaje, które możemy dziś podziwiać to jedynie część zachowanych dzięki przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji. Na skutek tego procesu na pewno po drodze zostały one zmodyfikowane. Pomimo tego ciągle przekazują te same wartości, a mianowicie przywiązanie do religii i ziemi. Dzięki tym obrzędom możemy wciąż podziwiać dawne Księstwo Łowickie z jego pięknymi, kolorowymi strojami. Dzięki tej młodzieży w najbliższych latach na pewno zwyczaje i obrzędy Wielkiej Nocy nie zaginą, ale przetrwają w może jeszcze lepszej i „unowocześnionej” formie.
Warto zobaczyć
Na skróty
Newsletter
Zapisz się do naszego newslettera by otrzymywać najświeższe informacje z Łowicza i okolic.
Podaj adres e-mail:
Podaj adres e-mail:
Kontakt
Urząd Miejski w Łowiczu
Kod pocztowy: 99-400, ŁowiczPlac: Stary Rynek 1
Tel.: 46 830 91 51, 830 91 52
Fax.: 46 830 91 60
E-mail: umlowicz@um.lowicz.pl
design by fast4net