Strona główna      
Wersja klasyczna      
Kontakt      


Folklor Łowicki      
Strój łowicki      
Wycinanka łowicka      
Twórcy Ludowi      
Zespoły Ludowe      


Czy wiesz, że ... ?
Walewice
W Walewicach znajduje się pałac klasycystyczny szambelana królewskiego Anastazego Walewskiego. Zamieszkiwała tutaj niegdyś słynąca z urody Maria z Łączyńskich Walewska zwana „polską żoną Napoleona”, tu też przyszedł na świat syn cesarza Aleksander. W pobliżu znajduje się rezerwat geologiczny „Walewice” ukazujący osady okresu lodowcowego.
‹‹    A-    A+
Aktualności
21 maja 2020
Pod wielkim znakiem zapytania, było wyjście kolejnej, 365 Łowickiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Spowodowane, występującą pandemią Koronawirusa (Covid-19) w Polsce. Organizator pielgrzymki praz sami pątnicy, musieli podjąć bardzo trudną decyzję.
Iść, czy nie iść? Z jednej strony na uwadze mieli obostrzenia i sytuację związaną z epidemią. Z drugiej tradycję wieloletniego, nieprzerwanego, pomimo wojen i różnych epidemii, łowickiego pielgrzymowania.

Szczęśliwie podęto decyzję, że tradycja zostanie zachowana i pielgrzymka pójdzie na Jasną Górę, również i w tym roku. Jednak odbywać się ona będzie na nieco innych zasadach i z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa.

- Wyjdziemy z krzyżem w najbliższy poniedziałek, 25 maja 2020 roku po porannej mszy świętej w kościele Sióstr bernardynek z Łowicza, w akcie pokutnym, żeby prosić o to, co chyba najbardziej nurtuje dzisiaj serca, czyli o ustanie zarazy i o deszcz. To dwie intencje, które będą nam przyświecały. Zabieramy wszystko to, co niosą ze sobą i pielgrzymi i ich rodziny. – mówi ks. Wiesław Frelek, organizator łowickiej pielgrzymki.

Nie wiadomo jak liczna będzie grupa pielgrzymująca na Jasną Górę.

- To nie będzie duża pielgrzymka, ale chcemy zachować ciągłość pielgrzymowania. Będziemy starali się nie wadzić nikomu. Dziadkowie by nam nie darowali, gdybyśmy nie poszli – mówi ks. Wiesław Frelek, dla którego, będzie to już Jubileuszowe – 20 pielgrzymowanie z łowicką pielgrzymką.

Co roku w pielgrzymce uczestniczy licznie grupa młodzieży ze Zduńskiej Dąbrowy. W tym roku z wiadomych względów, będzie ona znacznie mniejsza. Na trasie pielgrzymi będą musieli pamiętać o zachowaniu środków ostrożności. Każdy z nich będzie miał maseczkę zakrywającą usta i nos. Zadbano również o dostateczną ilość płynu do dezynfekcji rąk. Wymagane będzie również zachowanie odległości pomiędzy wiernymi, choć zwykle pielgrzymom zaleca się, aby maszerowali w zwartej grupie.

Jeśli chodzi o noclegi to pielgrzymi sami je załatwiają, kontaktując się ze swoimi rodzinami, u których zwykle nocowali. Wszystkim polecono, aby zaopatrzyli się również w namioty. Program i trasa pielgrzymki nie zmienią się. Chociaż sama trasa może ulec małym modyfikacjom. Pielgrzymi będą się starali iść przez pola i lasy z dala od zamieszkanych siedzib. Na Jasną Górę dotrą w sobotę 30 maja, w wigilię Zielonych Świątek, czyli uroczystości Zesłania Ducha Świętego.

Zarys historyczny Łowickiej Pieszej Pielgrzymki z Łowicza na Jasną Górę w opracowaniu Jacka Rybusa.

Głównym impulsem do podjęcia przez łowiczan pątniczego trudu, była wieść o cudownej obronie jasnogórskiego sanktuarium przed Szwedami w 1655 r. Plan szwedzkiej inwazji miał dwojakie cele. Jednym, z nich było powalenie katolickiej Polski i utworzenie tzw. imperium balticum protestanticum, co wiązało się z ówczesną ideologią państw protestanckich: Szwecji, Anglii i księstw niemieckich, objętych reformacją.

Drugim celem było poparcie niektórych możnowładców polskich, którzy chcieli podzielić królestwo na udzielne księstwa. Zwycięska armia szwedzka zajęła stolicę Warszawę, Poznań, Toruń, a po krótkim oblężeniu Kraków i prawie cały kraj. Król Jan Kazimierz zmuszony został do ucieczki na Śląsk, a hetmani wraz z wojskiem uznali zwierzchnictwo króla szwedzkiego. Zdawało się, że przyszedł koniec niepodległości Polski.

I oto wówczas nastąpił fakt – z punktu widzenia strategii wojskowej raczej błahy, lecz pociągający za sobą niezwykle wielkie konsekwencje natury moralnej. Atak na Jasną Górę uznano za obrazę uczuć religijnych, a jej obronę przypisano nie tyle wytrzymałości murów i sprawności załogi, na czele której stanął przeor klasztoru Ojciec Augustyn Klemens-Kordecki, ale wstawiennictwu i opiece samej Matki Najświętszej, osłaniającej wybrane i poświęcone sobie miejsce.

To wydarzenie, jak się później okazało, miało wielkie znaczenie dla naszego kraju i stało się punktem zwrotnym w okresie szwedzkiego potopu. Polacy zrozumieli, że sami oddali własną niezależność szwedzkiemu okupantowi, wyrzekając się prawowitego króla jakim był Jan Kazimierz i tym samym Rzeczypospolitej.

Pośród zawieruchy trwającej jeszcze wojny, rzesze ludzi zaczęły iść pieszo do Matki Bożej, aby podziękować jej za cud ocalenia sanktuarium, prosząc o przemianę serc wszystkich Polaków i łaski na nadchodzące lata. Jedną z pierwszych, była grupa pątników z Łowicza.

Wojna i okupacja prawie całego naszego kraju przez wojska szwedzkie, spowodowały w Rzeczypospolitej ogromne zniszczenia materialne, wielkie straty dóbr kulturalnych, zagrabionych przez okupanta, a także znaczne straty ludności na skutek działań wojennych, głodu i chorób. Piękne niegdyś zamki i pałace, pomimo, że oddawane bez walki, były plądrowane i niszczone jako potencjalne miejsca oporu.

Czas nie sprzyjał podróżowaniu. Na drogach było bardzo niebezpiecznie. Wszędzie panował głód i widać były zniszczenia wojenne. Jednak mimo tych wszystkich przeciwności, Księżacy postanowili wyruszyć w drogę do Matki Bożej Częstochowskiej, której król Jan Kazimierz, 1 kwietnia 1656 r. we Lwowie, oddał kraj pod opiekę i zobowiązał się poprawić dolę ludu walczącego wówczas ze szwedzkim najeźdźcą.

Dziś trudno odnaleźć ślady, które w precyzyjny sposób ukazywałyby wygląd pierwszej łowickiej kompanii. Z całą pewnością nie była to tak liczna grupa pielgrzymów jaką możemy zaobserwować obecnie. Zupełnie w inny sposób przebiegała również jej organizacja. Mimo wszechobecnych trudności szli do słynnego już wówczas w Polsce i na świecie Sanktuarium Jasnogórskiego, którego sercem był, jest i zawsze będzie Cudowny Obraz Matki Bożej. Według tradycji został on namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na desce stołu, przy którym modliła się i spożywała posiłki Najświętsza Rodzina.

Pielgrzymka z Łowicza przez Ojców Paulinów nazywana jest „jaskółką pieszego pielgrzymowania”, gdyż jako pierwsza rozpoczyna sezon wszystkich pieszych pielgrzymek na Jasną Górę w Polsce. Trasa pielgrzymki z Łowicza przebiega przez miejscowości: Pszczonów, Lipce Reymontowskie, Jeżów, Kosiska, Budziszewice, Ujazd, Wolbórz, Piotrków Trybunalski, Rozprzę, Gorzkowice, Plucice, Gosławice, Dmenin, Gidle (Sanktuarium MB Gidelskiej), Świętą Annę (Sanktuarium św. Anny Samotrzeciej), Krasice, Mstów i Sanktuarium Ojca Pio. Pielgrzymi, po sześciodniowej wędrówce, pokonawszy około 200 km, dochodzą „przed oblicze swojej Matki”, zawsze na uroczystości Zesłania Ducha Świętego tzw. „Zielone Świątki”.

Od wielu lat błogosławi jej na drogę i wita u stup Jasnej Góry, wprowadzając następnie do Kaplicy Cudownego Obrazu, ks. bp Józef Zawitkowski. Na przestrzeni lat posługę tę pełnili również: ks. bp Zbigniew Kraszewski, ks. bp Stanisław Kędziora, ks. bp Władysław Miziołek, ks. bp Alojzy Orszulik i ks. bp Andrzej Franciszek Dziuba, obecny ordynariusz diecezji łowickiej. Biskup Łowicki co roku odwiedza łowicką pielgrzymkę na trasie, by wspólnie modlić się podczas mszy świętej w jednym z mijanych, parafialnych kościołów.

U celu swojej wędrówki, pielgrzymi ubierają się w piękne, kolorowe, księżackie stroje tzw. pasiaki, by „swoją Matkę” powitać prastarymi pieśniami „Śliczna, piękniś i przyjemna Pani Częstochowska, bądź że od nas pozdrowiona z Łowickiego Księstwa” i „ Bądź pozdrowiona Bogarodzico, Prymasów Matko, Księżna Łowicka. Tęczą Pasiaków, wieńcami kwiatów. Bądź pozdrowiona Matko Księżaków”. Następnie wedle zwyczaju przodków, trzykrotnie padają krzyżem wśród bicia bębna zwiastującego przybycie pielgrzymki. Tańczą również uroczyście oberka przed pomnikiem Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego, dając tym samym, mimo zmęczenia, wyraz radości, że doszli do celu swej wędrówki.

Przewodnicy pielgrzymki
Łowicka pielgrzymka jest jedną z niewielu grup pątniczych o charakterze ściśle pokutnym, kultywującą stare tradycje przodków. Przez wiele lat szła ona bez księdza, nie uzyskując pozwoleń od władz państwowych, prowadzona przez świeckich przewodników, którzy dbali o jej organizację i wewnętrzny charakter. Była więc typową pielgrzymką świecką.

Jej przewodnikami byli Jan Sierpowski (od 1861), Piotr Koza (od 1932), Franciszek Podrażka i Franciszek Perzyna (od 1946), Jerzy Kosiorek (od 1967), Wiesław Szkop (od 1984) i obecnie ks. Wiesław Frelek (od 2001) były proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Korabce w Łowiczu, który nadał jej cechy pielgrzymki diecezjalnej.

Kto prowadził pielgrzymów przed Janem Sierpowskim, dziś już trudno ustalić. Zaangażowanymi w organizację pielgrzymki byli także bernardyni o. Jerzy Bielecki i o. Petroniusz Powęzka, kapelani sióstr bernardynek w Łowiczu. Brak oficjalnej obecności księży przez wiele lat w pielgrzymce, wynikał z uwarunkowań społeczno-politycznych.

Byli jednak tacy, którzy pomimo niebezpieczeństw i szykan służyli pielgrzymom potajemnie. Należy tu wymienić m.in. ks. Jana Buczyńskiego, ks. Zbyszka Rogatko, ks. Kazimierza Płatka, ks. Andrzeja Świętochowskiego, ks. Stanisława Pisarka, ks. Henryka Mielcarza, ks. Witolda Latochowskiego, ks. Stanisława Matysiaka, ks. Henryka Prożewskiego, ks. ojca Mirosława Wojdę - pijara, ks. Wojciecha Drozdowicza, ks. Eugeniusza Ledo, ks. Jerzego Górala – pijara oraz ojca Tadeusza - franciszkanina z Niepokalanowa.

W pamięci pielgrzymów pozostała z pewnością także niestrudzona siostra Norberta oraz siostra Teresa Tendaj. Obecnie co roku, z łowicką kompanią pielgrzymują ks. Wiesław Frelek, ks. Hubert Wiśniewski i ks. Ludwik Wnukowicz, – dzięki któremu, jak mówią pielgrzymi, „idzie się znacznie łatwiej”.

Podczas marszu, 40 km dziennie, pielgrzymi odmawiają cztery części różańca, uczestniczą we mszy świętej na trasie pielgrzymowania, a rankiem śpiewają „Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP”. W trakcie drogi przeprowadzane są różnego rodzaju konferencje i rozmyślania utrzymane w duchu hasła, przypisanego w danym roku pielgrzymce.

Najstarszy pątnik pielgrzymki miał 85 lat, a najstarszy stażem łowiczanin szedł 44 razy. Od wielu lat najliczniejszą i najbardziej widoczną grupą (żółte koszulki) wśród łowickiej kompanii jest młodzież z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Zduńskiej Dąbrowie, idąca razem ze swoim nauczycielem Aleksandrem Frankiewiczem. Idea godna naśladowania przez inne szkoły i nauczycieli!

Młodzież od kilku lat dba o kultywowanie tradycji „Chrztu w Warcie”, polegającej na zanurzaniu w rzece osób idących pierwszy raz w pielgrzymce. Widać, że „łowicka” łączy wszystkie pokolenia. Nie sposób wymienić wszystkich zasłużonych dla łowickiej pielgrzymki pątników. Każdy z nich jest częścią jej wielkiej i niezwykłej historii. Według informacji zawartych w „Złotej Księdze – prywatnej kronice Łowickiej Pielgrzymki”, prowadzonej przez Jerzego Kosiorka, jednego z przewodników, łowicka kompania wychodziła do 1962 r. z kościoła Świętego Ducha.

Obecnie swoje pielgrzymowanie rozpoczyna z kościoła Sióstr Bernardynek. Zmiana miejsca spowodowana była pewnym wydarzeniem. Ze spisanych wspomnień wynika, że ówczesny proboszcz parafii Świętego Ducha, bojąc się szykan ze strony władz komunistycznych, nie otworzył kościoła przed gromadzącymi się pielgrzymami. Sami pielgrzymi nie chcąc wyruszać w drogę bez mszy świętej uradzili, że odbędzie się ona, w zaistniałej sytuacji, w pobliskim kościele Sióstr Bernardynek. Tak też pozostało do dzisiaj. Sam proboszcz jak się później okazało, miał z tego powodu wielkie wyrzuty sumienia. Jeszcze zanim kompania dotarła na Jasną Górę zmarł na zawał serca.

To, co wyróżnia łowicką pielgrzymkę z pośród innych, to przede wszystkim prastare, niektóre pochodzące z XVI w, łowickie pieśni śpiewanie przez pielgrzymów, udział pielgrzymkowego dobosza wybijającego rytm marszu pielgrzymom oraz nawiedzanie w trakcie drogi licznych sanktuariów i kościołów, a także miejsc historycznych związanych z pielgrzymką i pielgrzymowaniem.

Krzyż pod Gidlami.
Do takich należy przydrożny krzyż choleryczny z 1895 r. pod Gidlami. Wystawiony on został przez łowiczan w związku z pewnym wydarzeniem. W 1894 r. w Łowiczu panowała zaraza cholery, która dziesiątkowała ludność. W mieście słychać było tylko jęki żałobników. Czasy były bardzo trudne.

Łowiccy pielgrzymi postanowili wiec na własnych barkach nieść do Matko Bożej Częstochowskiej, sporządzony przez miejscowego cieślę, drewniany krzyż jako wotum przebłagalne, modląc się gorliwie o ustąpienie zarazy. Po kilku dniach marszu, dochodząc pod Gidle, dobiegła ich wiadomość o ustąpieniu zarazy w mieście.

Ludzie zaczęli powracać do zdrowia. Na pamiątkę tego wydarzenia postanowili, w miejscu, w którym usłyszeli tę dobrą nowinę, wkopać niesiony przez siebie krzyż, by w ten sposób oddać część Chrystusowi i Maryi, w podziękowaniu za uratowanie mieszkańców Łowicza od tej strasznej choroby.

Podczas kolejnych pielgrzymek przybywali do tego miejsca by modlić się za ofiary epidemii oraz dziękować Maryi za opiekę podczas wędrówki. Od tamtej chwili miejsce to nazywane jest również łowicką Przenośną Górką, gdzie pielgrzymi wybaczają sobie nawzajem wszelkie urazy nagromadzone przez całe życie i powstałe podczas drogi, by przed obliczem Maryi, najpierw w Sanktuarium Gidelskim, a potem Jasnogórskim, stanąć z „czystym sercem”.

Drewniany krzyż z czasem uległ zniszczeniu. Zastąpił go nowy, metalowy, wystawiony przez pielgrzymów w 1970 r. Na krzyżu umieszczono wówczas tabliczkę z tekstem: „Na pamiątkę Ojcom naszym. Jako wotum dziękczynne Bogu za wygaśnięcie choroby cholery w 1895 roku. Łowicz 1970 ”.

Tradycją pielgrzymki stało się trzykrotne okrążenie krzyża na kolanach modląc się w intencjach niesionych Matce Bożej oraz za wszystkie osoby zmarłe podczas zarazy. W miejscu tym szczególny wydźwięk zyskało słowo przepraszam, czasami ciężko wypowiadane w codziennym życiu.

Będąc pod krzyżem warto pomyśleć o przodkach, którzy kiedyś przed wiekami wytyczyli nam ten szlak do nieba. Warto również wspomnieć sześciu poległych partyzantów, walczących w latach 1939-45, pochowanych niegdyś przez miejscową ludność w nocy w tajemnicy przed Niemcami przy krzyżu. Walczyli oni po to, abyśmy dziś mogli żyć w wolnej Polsce. Po ekshumacji w 1948 r., spoczęli oni na gidelskim cmentarzu.

„Łowicki krzyż” każdego roku jest odnawiany i „umajony” kolorowymi wstęgami przypominającymi łowickie pasiaki.

Na krzyżu znajduje się tabliczka z napisem:
STAT CRUX DUM VOLITUR ORBIS -
KRZYŻ STOI CHOCIAŻ
ŚWIAT SIĘ KRĘCI
„NA PAMIĄTKĘ OJCOM NASZYM
JAKO WOTUM DZIĘKCZYNNE BOGU,
ZA WYGASŁĄ ZARAZĘ CHOLERY.
1895 – 1970
PIELGRZYMKA ŁOWICKA”


Multimedialna mapa      
Rejestr zabytków      
Panoramy sferyczne      
Kącik dla dzieci      

design by fast4net



[zamknij]   [przejdź do wycieczki]