Czy wiesz, że ... ?
1357
W 1357 roku książę mazowiecki, Siemowit III wystawił dokument, w którym uznał pełnię immunitetu arcybiskupiego do Łowicza i kasztelanii. Wynika z niego, iż Łowicz wraz z przyległymi dobrami, liczącymi aż 111 wsi, stanowił największy kompleks majątkowy. W ówczesnych czasach należał on do Kościoła.
Czytali historię z pamiątkowych tablic
19 stycznia 2015
Stracenie trzech działaczy PPS-Frakcji Rewolucyjnej w 1907 r. i osób zamordowanych w czasie okupacji niemieckiej w 1945 r. było głównym tematem pierwszego, tegorocznego spaceru patriotycznego, zorganizowanego przez oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Łowiczu. Spacery od kilku lat organizowane przez PTTK, mają na celu przybliżanie wszystkim lokalnej historii i wydarzeń związanych z dziejami miasta.
Spacer zorganizowano 17 stycznia 2015 r. i wzięło w nim 70 osób. Data wędrówki nie była przypadkowa, gdyż właśnie w tym dniu krzyżowały się dwa ważne dla Łowicza wydarzenia: stracenie w 1907 r. w Lasku Miejskim trzech działaczy PPS-Frakcji Rewolucyjnej i wyzwolenie Łowicza spod okupacji hitlerowskiej. O tych tragicznych wydarzeniach przypominają nam dzisiaj mogiły poległych
i zamordowanych oraz pamiątkowe tablice na budynkach.
Spacer rozpoczął się sprzed ratusza miejskiego na którym znajduje się pierwsza z tablic upamiętniając tragiczce wydarzenia II Wojny Światowej. Poświęcona jest ona 5808 mieszkańcom Łowicza straconym przez Niemców w latach 1939-1945, 13 rozstrzelanym na dziedzińcu ratusza we wrześniu 1939 r. 3 radnym miejskim i 14 pracownikom miejskiego ratusza zamordowanym w latach 1939-1945.
Następnie wszyscy przeszli na Błonia pod Pomnik Trzech Narodów, posiwiony Polakom, Żydom i jeńcom rosyjskim, ofiarom nazistowskiego terroru, zamęczonym w latach 1940-1945 w niemieckich obozach pracy przymusowej w Małszycach i Kapitule.
Jesienią 1940 r. w pod łowickich Małszycach i Kapitule powstały dwa obozy pracy. Osadzono w nich Żydów, których niemiecki okupant wykorzystywał do regulacji Bzury. Po ostatecznej likwidacji getta w Łowiczu latem 1941 r. Żydzi zostali wywiezieni do Warszawy, a ich miejsce w obozach zajęli jeńcy ze Związku Radzieckiego. Po około dwóch latach nastąpiła kolejna zmiana przymusowych lokatorów. Tym razem do obozów zsyłano Polaków skazanych za nielegalny ubój, handel żywnością, czy po prostu mających pecha i pojmanych w trakcie łapanek.
Łowickie obozy miały lokalny charakter. Nie można ich porównać do „fabryk śmierci” w Oświęcimiu czy na Majdanku w Lublinie. Tym niemniej i tu ludzie cierpieli z głodu, pracy ponad siły przy użyciu jedynie ręcznych narzędzi, bicia. I tu więźniowie umierali – szczególnie Żydzi z góry skazani przez nazistowski aparat państwowy na zagładę – można było dowiedzieć się z słuchając przewodnika PTTK.
Kolejnym miejscem był Dom Nauczyciela mieszczący się przy Alejkach Sienkiewicza na którym znajduje się tablica poświęcona, zabitym przez okupanta, nauczycielom powiatu łowickiego. Następnie wszyscy przeszli na ul. Kurkową pod tablicę poświęconą żołnierzom Armii Krajowej i członkom Szarych Szeregów. Znajduje się ona na budynku dawnego więzienia NKWD.
Przypomniano wydarzenia związane z odbiciem żołnierza Armii Krajowej Zbigniewa Fereta ps. „Cyfra”
„Wkrótce po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie polskie Komendant Główny Armii Krajowej, gen. Leopold Okulicki, wydał rozkaz do swych żołnierzy anonsujący rozwiązanie tej formacji wojskowej. Rozwiązane zostały także Szare Szeregi, bo właściwie każdy harcerz był ówcześnie także żołnierzem AK. Formacja ta traktowana była przez niby sojuszniczą armię sowiecką jako formacja wroga i dlatego z miejsca rozpoczęły się aresztowania członków AK.
Zbigniew Feret, pseudonim "Cyfra" miał do dyspozycji hufca Szarych Szeregów w Łowiczu mały aparat radiowy do nasłuchu audycji z zagranicy w okresie okupacji niemieckiej. Posiadanie i użytkowanie radia było w tym czasie zabronione i niebotycznie karane.
Dziwne i niezrozumiałe może się nam wydać dzisiaj, że również zakaz ten obowiązywał przez pewien czas po wkroczeniu "bratniej armii". Natomiast całkowicie obrzydliwe było to, że wśród Polaków znajdowali się donosiciele, którzy poprzez usłużnych funkcjonariuszy powstałego wówczas Urzędu Bezpieczeństwa (UB) wspomagali w aresztowaniu niewygodnych ideologicznie rodaków i dostarczaniu ich do sowieckiego NKWD.
W ten sposób aresztowany został już w połowie lutego 1945 r. harcerz Zbigniew Feret i osadzony w więzieniu w Łowiczu, administrowanym i strzeżonym przez polską służbę więzienną. Z więzienia udało się Feretowi donieść grypsem do rodziny, że istnieje zagrożenie wywiezienia go transportem do ZSRR.
Koledzy Zbyszka stanowili od lat niezwykle solidarną grupę harcerską. Jeden z nich, Kazimierz Chmielewski, pseudonim "Gryf", podsunął kolegom myśl uwolnienia przyjaciela z więzienia siłą. Pomysł ten poparli zaraz Jerzy Miecznikowski, "Więdziądz" oraz Marian Szymański, "Wędzidło".
Akcję zaaprobował komendant hufca o nazwie "Łoza" Jan Kopałka, pseudonim Antek". Termin akcji ustalono na 8 marca. Oddział biorący bezpośredni udział w akcji miał liczyć 9 osób. Jako uzbrojenie posiadano trzy pistolety maszynowe, jeden pistolet typu "parabellum", jeden karabin typu "Mauser" dla osób biorących udział w tzw. "ataku". Poza tym dla "ubezpieczenia" przewidziano trzy pistolety oraz jeden pistolet maszynowy.
Akcja została w niezwykle krótkim czasie bardzo starannie i profesjonalnie przygotowana. W grupie "atak" wzięli udział: "Antek", "Wędzidło", "Więciądz" oraz Bohdan Józeficz - "Grom" i Mieczysław Grzybowski - "Kora". Natomiast grupę "ubezpieczenie" stanowili: Kazimierz Chmielewski - "Gryf", Eugeniusz Nowakowski - "Jeż", Józef Wolski - "Jurek" oraz Wojciech Tomczyk - "Kmicic".
Istotną sprawą było dostanie się do zamkniętego furtą więzienia. Postanowiono zadziałać fortelem. Przygotowano pismo informujące, że do więzienia zostają przyprowadzani nowi więźniowie. Pismo to zostało podane strażnikowi przez wizjer. Otwór jest mały, pismo się gniecie, więc strażnik uchyla furtkę I wpuszcza "Antka" jako niby główną osobę prowadzącego grupę więźniów.
Strażnik widocznie został dostatecznie przekonany o konieczności wpuszczenia nowych "więźniów", bo ponownie uchylił drzwi furtki. To wystarczyło, by weszli następni uczestnicy akcji i skłonili strażnika do oddania kluczy od furtki. "Grom" pozostał przy furtce, a pozostali udali się w kierunku wartowni, w której przebywali funkcjonariusze więzienia oraz pewni cywile.
Przez zaskoczenie obezwładniano kolejnych wartowników. Z niesłychaną brawurą i w podobny sposób (przez przywołanie oddziałowego do kraty przez sterroryzowanego uprzednio strażnika) udaje się grupie dostać do najważniejszej części więzienia, tj. do cel. Zostają one otwarte, więźniowie otrzymują polecenie szybkiego ich opuszczenia z informacją, że są oswobodzeni i mogą opuścić więzienie. Następuje to błyskawicznie.
Istotną sprawą było jeszcze wyjście z budynku bez narażenia się naprzeciw akcję strażnika stojącego w budce przed budynkiem więziennym. Tenże został sprawnie rozbrojony przez "ubezpieczenie", tj. przez "Gryfa", "Kmicica" i "Jurka". Więźniowie, w liczbie ok. 70, szybko opuścili więzienie. Harcerze nie mogli się nimi zaopiekować. Byli pozostawieni sami sobie. Grupa "Łozy" działająca w tej niezwykłej akcji, trwającej zaledwie 31 minut, była szczęśliwa z powodu uwolnienia swego przyjaciela "Cyfry".
Harcerz "Cyfra" został zaopatrzony w nowe dokumenty i wraz z dowódcą akcji "Antkiem" godzinę później opuścił Łowicz pociągiem towarowym. Pozostali harcerze zlikwidowali szybko akcję, Edward Horbaczewski - "Pająk" przygotował magazyn na broń, a phm Stefan Wysocki - "Ignac" był odpowiedzialny za przetrzymanie dokumentów uczestników akcji. Choć sama akcja uwolnienia więźniów była spektakularna i w tym wyjątkowa, że przebiegła bez ofiar z obu stron, to jednak skutki jej w następnych dniach były bolesne. Następnego dnia po akcji patrole wojska, milicji i bezpieki przeprowadziły zmasowane poszukiwanie sprawców akcji.
Sprawdzano dom po domu, dokonywano zatrzymań młodych ludzi, doprowadzano ich na konfrontacje przed służbę więzienną. W taki sposób zostali rozpoznani i aresztowani: "Gryf", "Kmicic", "Jurek" i "Grom". Wyrokiem Okręgowego Sądu Wojskowego w Łodzi trzej pierwsi zostali skazani już dnia 18 kwietnia 1945 r. na karę śmierci, a "Grom" na 10 lat więzienia. Na skutek ułaskawienia i późniejszej amnestii cała czwórka uzyskała jednak po dwóch latach wolność. Okres więzienia spędzonego najpierw w Łodzi przy ul Anstadta, Sterlinga, a potem we Wronkach, upamiętniony został w ich wspomnieniach. 60. rocznicy akcji, jak podaje książka "Uwolnić "Cyfrę", nie doczekało sześciu jej uczestników.”
Kolejny postój miał miejsce przed budynkiem starostwa gdzie znajduje się kolejna martyrologiczna tablica poświęcona zabitym mieszkańcom. Przy każdej tablic uczestnicy spaceru zapalali znicze na znak pamięci. Spod budynku Starostwa wyruszono w 5 km wędrówkę do Lasku Miejskiego. Pod dotarciu na miejsce udano się na mogiłę działaczy PPS, która była ostatnim punktem spaceru.
Przewodnik Zdzisław Kryściak przypomniał okoliczności wybuchu tzw. Rewolucji 1905-1907 roku. Wspomniał o działaniach ruchów niepodległościowych w Polsce i okolicznościach akcji na carskiego urzędnika w Łowiczu. W akcji wzięły udział dwie grupy bojowców, tzw. dwie „piątki” z cukrowni w Dobrzelinie. Akcją dowodził niejaki „Heinrich”, na cele partyjne zabrano 1567 rubli. Podczas akcji ujęci zostali jej uczestnicy: Józef Antczak, Adam Merc i Stefan Porosieński. Zostali oni skazani 13 stycznia, wyrok wykonano cztery dni później w Lasku Miejskim. W 1919 roku w miejscu egzekucji ustawiono krzyż, a w 1928 roku położono pamiątkową płytę.
Spacer zakończył się na polanie Lasku Miejskiego wspólnym ogniskiem połączonym z pieczeniem kiełbasek. Każdy z uczestników otrzymywał także pamiątkową pocztówkę.
Trzeba zaznaczyć, że przed rozpoczęciem spaceru delegacja PTTK udała się w miejsce stracenia harcerzy przy ul. Warszawskiej i stracenia 10 osób w 1943 roku na Blichu, gdzie również zapalono znicze. Miejsca te znajdują się w znacznej odległości od centrum miasta i wyznaczonej trasy spaceru, ale również są bardzo ważne w historii miasta.
Spacer rozpoczął się sprzed ratusza miejskiego na którym znajduje się pierwsza z tablic upamiętniając tragiczce wydarzenia II Wojny Światowej. Poświęcona jest ona 5808 mieszkańcom Łowicza straconym przez Niemców w latach 1939-1945, 13 rozstrzelanym na dziedzińcu ratusza we wrześniu 1939 r. 3 radnym miejskim i 14 pracownikom miejskiego ratusza zamordowanym w latach 1939-1945.
Następnie wszyscy przeszli na Błonia pod Pomnik Trzech Narodów, posiwiony Polakom, Żydom i jeńcom rosyjskim, ofiarom nazistowskiego terroru, zamęczonym w latach 1940-1945 w niemieckich obozach pracy przymusowej w Małszycach i Kapitule.
Jesienią 1940 r. w pod łowickich Małszycach i Kapitule powstały dwa obozy pracy. Osadzono w nich Żydów, których niemiecki okupant wykorzystywał do regulacji Bzury. Po ostatecznej likwidacji getta w Łowiczu latem 1941 r. Żydzi zostali wywiezieni do Warszawy, a ich miejsce w obozach zajęli jeńcy ze Związku Radzieckiego. Po około dwóch latach nastąpiła kolejna zmiana przymusowych lokatorów. Tym razem do obozów zsyłano Polaków skazanych za nielegalny ubój, handel żywnością, czy po prostu mających pecha i pojmanych w trakcie łapanek.
Łowickie obozy miały lokalny charakter. Nie można ich porównać do „fabryk śmierci” w Oświęcimiu czy na Majdanku w Lublinie. Tym niemniej i tu ludzie cierpieli z głodu, pracy ponad siły przy użyciu jedynie ręcznych narzędzi, bicia. I tu więźniowie umierali – szczególnie Żydzi z góry skazani przez nazistowski aparat państwowy na zagładę – można było dowiedzieć się z słuchając przewodnika PTTK.
Kolejnym miejscem był Dom Nauczyciela mieszczący się przy Alejkach Sienkiewicza na którym znajduje się tablica poświęcona, zabitym przez okupanta, nauczycielom powiatu łowickiego. Następnie wszyscy przeszli na ul. Kurkową pod tablicę poświęconą żołnierzom Armii Krajowej i członkom Szarych Szeregów. Znajduje się ona na budynku dawnego więzienia NKWD.
Przypomniano wydarzenia związane z odbiciem żołnierza Armii Krajowej Zbigniewa Fereta ps. „Cyfra”
„Wkrótce po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie polskie Komendant Główny Armii Krajowej, gen. Leopold Okulicki, wydał rozkaz do swych żołnierzy anonsujący rozwiązanie tej formacji wojskowej. Rozwiązane zostały także Szare Szeregi, bo właściwie każdy harcerz był ówcześnie także żołnierzem AK. Formacja ta traktowana była przez niby sojuszniczą armię sowiecką jako formacja wroga i dlatego z miejsca rozpoczęły się aresztowania członków AK.
Zbigniew Feret, pseudonim "Cyfra" miał do dyspozycji hufca Szarych Szeregów w Łowiczu mały aparat radiowy do nasłuchu audycji z zagranicy w okresie okupacji niemieckiej. Posiadanie i użytkowanie radia było w tym czasie zabronione i niebotycznie karane.
Dziwne i niezrozumiałe może się nam wydać dzisiaj, że również zakaz ten obowiązywał przez pewien czas po wkroczeniu "bratniej armii". Natomiast całkowicie obrzydliwe było to, że wśród Polaków znajdowali się donosiciele, którzy poprzez usłużnych funkcjonariuszy powstałego wówczas Urzędu Bezpieczeństwa (UB) wspomagali w aresztowaniu niewygodnych ideologicznie rodaków i dostarczaniu ich do sowieckiego NKWD.
W ten sposób aresztowany został już w połowie lutego 1945 r. harcerz Zbigniew Feret i osadzony w więzieniu w Łowiczu, administrowanym i strzeżonym przez polską służbę więzienną. Z więzienia udało się Feretowi donieść grypsem do rodziny, że istnieje zagrożenie wywiezienia go transportem do ZSRR.
Koledzy Zbyszka stanowili od lat niezwykle solidarną grupę harcerską. Jeden z nich, Kazimierz Chmielewski, pseudonim "Gryf", podsunął kolegom myśl uwolnienia przyjaciela z więzienia siłą. Pomysł ten poparli zaraz Jerzy Miecznikowski, "Więdziądz" oraz Marian Szymański, "Wędzidło".
Akcję zaaprobował komendant hufca o nazwie "Łoza" Jan Kopałka, pseudonim Antek". Termin akcji ustalono na 8 marca. Oddział biorący bezpośredni udział w akcji miał liczyć 9 osób. Jako uzbrojenie posiadano trzy pistolety maszynowe, jeden pistolet typu "parabellum", jeden karabin typu "Mauser" dla osób biorących udział w tzw. "ataku". Poza tym dla "ubezpieczenia" przewidziano trzy pistolety oraz jeden pistolet maszynowy.
Akcja została w niezwykle krótkim czasie bardzo starannie i profesjonalnie przygotowana. W grupie "atak" wzięli udział: "Antek", "Wędzidło", "Więciądz" oraz Bohdan Józeficz - "Grom" i Mieczysław Grzybowski - "Kora". Natomiast grupę "ubezpieczenie" stanowili: Kazimierz Chmielewski - "Gryf", Eugeniusz Nowakowski - "Jeż", Józef Wolski - "Jurek" oraz Wojciech Tomczyk - "Kmicic".
Istotną sprawą było dostanie się do zamkniętego furtą więzienia. Postanowiono zadziałać fortelem. Przygotowano pismo informujące, że do więzienia zostają przyprowadzani nowi więźniowie. Pismo to zostało podane strażnikowi przez wizjer. Otwór jest mały, pismo się gniecie, więc strażnik uchyla furtkę I wpuszcza "Antka" jako niby główną osobę prowadzącego grupę więźniów.
Strażnik widocznie został dostatecznie przekonany o konieczności wpuszczenia nowych "więźniów", bo ponownie uchylił drzwi furtki. To wystarczyło, by weszli następni uczestnicy akcji i skłonili strażnika do oddania kluczy od furtki. "Grom" pozostał przy furtce, a pozostali udali się w kierunku wartowni, w której przebywali funkcjonariusze więzienia oraz pewni cywile.
Przez zaskoczenie obezwładniano kolejnych wartowników. Z niesłychaną brawurą i w podobny sposób (przez przywołanie oddziałowego do kraty przez sterroryzowanego uprzednio strażnika) udaje się grupie dostać do najważniejszej części więzienia, tj. do cel. Zostają one otwarte, więźniowie otrzymują polecenie szybkiego ich opuszczenia z informacją, że są oswobodzeni i mogą opuścić więzienie. Następuje to błyskawicznie.
Istotną sprawą było jeszcze wyjście z budynku bez narażenia się naprzeciw akcję strażnika stojącego w budce przed budynkiem więziennym. Tenże został sprawnie rozbrojony przez "ubezpieczenie", tj. przez "Gryfa", "Kmicica" i "Jurka". Więźniowie, w liczbie ok. 70, szybko opuścili więzienie. Harcerze nie mogli się nimi zaopiekować. Byli pozostawieni sami sobie. Grupa "Łozy" działająca w tej niezwykłej akcji, trwającej zaledwie 31 minut, była szczęśliwa z powodu uwolnienia swego przyjaciela "Cyfry".
Harcerz "Cyfra" został zaopatrzony w nowe dokumenty i wraz z dowódcą akcji "Antkiem" godzinę później opuścił Łowicz pociągiem towarowym. Pozostali harcerze zlikwidowali szybko akcję, Edward Horbaczewski - "Pająk" przygotował magazyn na broń, a phm Stefan Wysocki - "Ignac" był odpowiedzialny za przetrzymanie dokumentów uczestników akcji. Choć sama akcja uwolnienia więźniów była spektakularna i w tym wyjątkowa, że przebiegła bez ofiar z obu stron, to jednak skutki jej w następnych dniach były bolesne. Następnego dnia po akcji patrole wojska, milicji i bezpieki przeprowadziły zmasowane poszukiwanie sprawców akcji.
Sprawdzano dom po domu, dokonywano zatrzymań młodych ludzi, doprowadzano ich na konfrontacje przed służbę więzienną. W taki sposób zostali rozpoznani i aresztowani: "Gryf", "Kmicic", "Jurek" i "Grom". Wyrokiem Okręgowego Sądu Wojskowego w Łodzi trzej pierwsi zostali skazani już dnia 18 kwietnia 1945 r. na karę śmierci, a "Grom" na 10 lat więzienia. Na skutek ułaskawienia i późniejszej amnestii cała czwórka uzyskała jednak po dwóch latach wolność. Okres więzienia spędzonego najpierw w Łodzi przy ul Anstadta, Sterlinga, a potem we Wronkach, upamiętniony został w ich wspomnieniach. 60. rocznicy akcji, jak podaje książka "Uwolnić "Cyfrę", nie doczekało sześciu jej uczestników.”
Kolejny postój miał miejsce przed budynkiem starostwa gdzie znajduje się kolejna martyrologiczna tablica poświęcona zabitym mieszkańcom. Przy każdej tablic uczestnicy spaceru zapalali znicze na znak pamięci. Spod budynku Starostwa wyruszono w 5 km wędrówkę do Lasku Miejskiego. Pod dotarciu na miejsce udano się na mogiłę działaczy PPS, która była ostatnim punktem spaceru.
Przewodnik Zdzisław Kryściak przypomniał okoliczności wybuchu tzw. Rewolucji 1905-1907 roku. Wspomniał o działaniach ruchów niepodległościowych w Polsce i okolicznościach akcji na carskiego urzędnika w Łowiczu. W akcji wzięły udział dwie grupy bojowców, tzw. dwie „piątki” z cukrowni w Dobrzelinie. Akcją dowodził niejaki „Heinrich”, na cele partyjne zabrano 1567 rubli. Podczas akcji ujęci zostali jej uczestnicy: Józef Antczak, Adam Merc i Stefan Porosieński. Zostali oni skazani 13 stycznia, wyrok wykonano cztery dni później w Lasku Miejskim. W 1919 roku w miejscu egzekucji ustawiono krzyż, a w 1928 roku położono pamiątkową płytę.
Spacer zakończył się na polanie Lasku Miejskiego wspólnym ogniskiem połączonym z pieczeniem kiełbasek. Każdy z uczestników otrzymywał także pamiątkową pocztówkę.
Trzeba zaznaczyć, że przed rozpoczęciem spaceru delegacja PTTK udała się w miejsce stracenia harcerzy przy ul. Warszawskiej i stracenia 10 osób w 1943 roku na Blichu, gdzie również zapalono znicze. Miejsca te znajdują się w znacznej odległości od centrum miasta i wyznaczonej trasy spaceru, ale również są bardzo ważne w historii miasta.
Warto zobaczyć
Na skróty
Newsletter
Zapisz się do naszego newslettera by otrzymywać najświeższe informacje z Łowicza i okolic.
Podaj adres e-mail:
Podaj adres e-mail:
Kontakt
Urząd Miejski w Łowiczu
Kod pocztowy: 99-400, ŁowiczPlac: Stary Rynek 1
Tel.: 46 830 91 51, 830 91 52
Fax.: 46 830 91 60
E-mail: umlowicz@um.lowicz.pl
design by fast4net